Autor:
naszaalfa
o
11:19
poniedziałek, 8 czerwca 2015
Od kilku dni zagościło u nas lato. Razem z moim tatą
postanowiliśmy skorzystać z tych ciepłych dni na rowerze. Nasze
wyprawy rowerowe przyniosły mi niebywałą niespodziankę. Ale
wszystko po kolei. Posłuchajcie.
Zjedliśmy śniadanie. Tata wyprowadził rowery z komórki i
wyruszyliśmy spod bloku. Wszystko przebiegało zwyczajnie. Pierwszy
odcinek przebiegał przez centrum miasta (Dąbrowę Górniczą), więc
trzeba było uważać na innych uczestników ruchu. Następnie
przejechaliśmy przez tory kolejowe. Potem bardzo spokojnie
przemknęliśmy alejkami parku Zielona.
I w tym miejscu wszystko co zwyczajne się kończy.
Udaliśmy się w kierunku Pogorii III, ale zrezygnowaliśmy z
głównego szlaku, którym jeżdżą i spacerują wszyscy.
Zjechaliśmy w bardziej dzikie rejony. Przemieszczaliśmy się wąską
ścieżką wzdłuż rzeki. W pewnym momencie moją uwagę zwróciła
zarośnięta trawą wysepka. Zeszliśmy z rowerów, aby się
rozejrzeć. Przyjrzałam się bliżej wysepce i wtedy zauważyłam
białego łabędzia, a w zasadzie panią łabędź, którą nazwałam
Whity. Nie była sama. Okazało się, że wysiaduje jajka. W tych
zaroślach był ich dom. Tu również mieszkał Łuk (mąż pani
łabędź). Byłam zachwycona tym miejscem. Po rzece pływały
kaczki, a nad wodą latały mewy czarnogłowe. Po prostu bajka.
Trudno się rozstać z takim miejscem. Wracałam tutaj kilka razy,
ale łabędzica ciągle wysiadywała jajka.
Whity na gnieździe
Ptasia wyspa
Łuk
Dwa dni temu (w sobotę) do łabędziej rodziny udałam się razem z
moją kuzynką Olą. Jak tylko dojechaliśmy, to ujrzeliśmy w trawie
łabędzicę. Podeszliśmy bliżej i wtedy zauważyliśmy kilka
małych główek. To były małe pisklaczki. Wykluły się, wykluły
się!!! Cieszyłam się ogromnie. Razem ze mną cieszyła się też
Ola. Tata zrobił im zdjęcia i nagrał krótki film. Staraliśmy się
aby ich nie spłoszyć i nie wystraszyć. Z Olą postanowiłyśmy
nadać im imiona. Pierwszy otrzymał imię Książę, drugiego
nazwałyśmy Flora, trzeci to Tajlina, a do czwartego będziemy wołać
Rybak.
Po prawej szare łebki łabędziątek
Łabędzie maluszki
Jeszcze po powrocie do domu odczuwałam radość, że mogłam
zobaczyć dzieci pary łabędziej i że odkryłam to bajkowe miejsce
w moim mieście. Obejrzałam z tatą zdjęcia i filmik. Usiadłam
przy komputerze, aby napisać o wszystkim co się wydarzyło i
podzielić się moim szczęściem z Wami.
Wiktoria
Mewy na galęzi
Mewa czarnogłowa
Okazało się, że łabędziątek jest siedem. Trzy nowe dostały takie imiona: Milk, Daisy, Sofia.
0 komentarze:
Prześlij komentarz